Gdybym był rodzicem dziecka chodzącego do szkoły, w której nauczyciel języka polskiego - i to z dużym doświadczeniem, jak sam o sobie mówi
- naucza i to uporczywie moje dziecko,
że na przykład czasownik
polec oznacza po prostu zginąć,
to podjąłbym się zdecydowanych działań.
Próbowałbym wpłynąć na dyrekcję tej szkoły na zwolnienie tego nauczyciela z pracy w trybie pilnym z powodu braku u niego kompetencji.
Gdyby to jednak w ciągu miesiąca nie przyniosło oczekiwanego skutku, to przeniósłbym swoją pociechę do normalnej szkoły.
Pytanie: o jakim nauczycielu - i to z wieloletnim doświadczeniem, jest tu mowa?
Mark Twain powiadał, że łatwiej jest oszukać człowieka, niż przekonać go do tego, że został oszukany.
Czy miał/ma rację? Jeżeli miał/ma rację, i ludzie o tym już wiedzą i to od ponad stulecia,
to dlaczego nadal oszustom jest łatwiej ludzi oszukać, niż przekonać ich do tego, że zostali oszukani?
Czyżby ludzie w swojej masie nadal byli mało spostrzegawczy?