Gdybym był uczniem 6-klasy szkoły podstawowej i usłyszał z ust swego nauczyciela - i to z wieloletnim doświadczeniem, że
sprawdzian po 6-klasie niczego nie sprawdzał, niczego nie mierzył,
to bym mu nie uwierzył, a po zachowaniu jego nosa pomyślał, że to musi być Pinoki.
Gdybym był uczniem 7-ej klasy szkoły podstawowej - zreformowanej reformą'2017,
to zapytałbym nauczyciela z wieloletnim doświadczeniem, który tę reformę przemyślał, opracował, policzył i wdrożył:
Czy egzamin po 8-ej klasie zreformowanej szkoły podstawowej będzie coś egzaminował i czy będzie coś mierzył?
Czym się będzie różnił ten egzamin od sprawdzianu po 6-tej klasie niezreformowanej szkoły podstawowej?
Gdyby co, to zapytałbym tego reformatora również, dlaczego jeden test nic nie sprawdzał, nic nie mierzył - był testomanią,
a drugi nie będzie testomanią - będzie egzaminował, będzie mierzył?
Pytanie: o jakim nauczycielu - i to z wieloletnim doświadczeniem, jest tu mowa?
Mark Twain powiadał, że łatwiej jest oszukać człowieka, niż przekonać go do tego, że został oszukany.
Czy miał/ma rację? Jeżeli miał/ma rację, i ludzie o tym już wiedzą i to od ponad stulecia,
to dlaczego nadal oszustom jest łatwiej ludzi oszukać, niż przekonać ich do tego, że zostali oszukani?
Czyżby ludzie w swojej masie nadal byli mało spostrzegawczy?