Po opublikowaniu opracowania
W USA za to grozi do 20 lat więzienia a w Polsce ile?
skierowałem szereg wniosków do różnych instytucji państwowych w sprawie oszustwa na maturze z języka polskiego.
W tym opracowaniu przedstawiam dwa z nich wraz z odpowiedzią na nie.
Na początku obu odpowiedzi czytamy - cytat 1: „Zjawisko zaburzania ciągłości rozkładu wyników egzaminu, dla którego ustalony jest próg zdawalności [...],
i w którym większość rozwiązań zadań jest oceniana przez egzaminatorów [...], jest jednym z [...] tzw. "efektów egzaminatora".”
Na końcu obu odpowiedzi czytamy - cytat 2: „nie kwestionując niekorzystności omawianego zagadnienia dla systemu egzaminów zewnętrznych,
nie sposób jednak zgodzić się z kwalifikowaniem opisanego efektu egzaminatora jako oszustwa,
to bowiem zakłada świadome wprowadzanie kogoś w błąd.”
Teksty obu odpowiedzi są w znacznej części identyczne,
zatem ktoś od kogoś musiał ściągać,
albo jedno pismo jest plagiatem drugiego.
W obu przypadkach doszło do działań wg instrukcji: Ctrl-C i Ctrl-V, Ctrl-C i Ctrl-V, [...].
Czy jakiś egzaminator pozbawiony d-"efektu egzaminatora" potrafi ocenić, kto od kogo ściągał, albo które pismo jest plagiatem?
Wróćmy jednak do meritum, najpierw do cytatu 1.
W opracowaniu
W USA za to grozi do 20 lat więzienia a w Polsce ile?
napisałem, że na maturze z języka polskiego z poziomu podstawowego dochodzi do ewidentnego/nagminnego oszustwa,
do zawyżania uczniom ocen na granicy progu zdawalności.
Napisałem również, że prawdopodobnie to oszustwo jest wykonywane z dobroci serca egzaminatorów.
W ww. opracowaniu postawiłem również pytanie: czy ta dobroć serca (wg CKE i MEN: "efekt egzaminatora")
realizowana jest bez niczyjej wiedzy i zgody?
Na podstawie analizy pozyskanych ostatnio danych - posuwam się dalej, bo - twierdzę,
że ta dobroć serca (wg CKE i MEN: "efekt egzaminatora") realizowana jest co najmniej za zgodą OKE, CKE i być może MEN.
Nie jest wykluczone, że prawdziwe jest również silniejsze twierdzenie - mianowicie,
że "efekt egzaminatora" na maturze z języka polskiego z poziomu podstawowego jest realizowany za namową OKE, CKE i być może MEN.
Co wynika z cytatu 2 (odpowiedzi MEN i CKE)?
MEN i CKE przyznają, że dobroć serca egzaminatorów a wg MEN i CKE "efekt egzaminatora"
są niekorzystne dla systemu egzaminów zewnętrznych.
W związku z powyższym rodzi się pytanie: co MEN i CKE zrobiły dotychczas aby wyeliminować
lub ograniczyć dobroć serca egzaminatorów a wg MEN i CKE "efekt egzaminatora"?
Dowiemy się tego później, bo wkrótce wyśle do nich (MEN i CKE) odpowiednie wnioski w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Co wynika jeszcze z cytatu 2 (odpowiedzi MEN i CKE)?
W swojej odpowiedzi instytucje te piszą: „nie sposób jednak zgodzić się z kwalifikowaniem opisanego "efektu egzaminatora" jako oszustwa,
to bowiem zakłada świadome wprowadzanie kogoś w błąd”. Nie sposób? Sposób ten, im znajdę! - kwestia tylko czasu.
Tak MEN jak i CKE nie potrafią właściwie określić dobroci serca egzaminatorów nazywając ją "efektem egzaminatora".
To nie żaden efekt a defekt (dla zapamiętania proszę sobie powtórzyć 10 razy: defekt, defekt, ..., defekt) - defekt egzaminatora, defekt CKE, defekt MEN.
Tak to jest, jak się ściąga - jeden napisze bzdurę a drugi ją powiela z zastosowaniem instrukcji Ctrl-C i Ctrl-V.