Ksiądz Bronisław Bozowski mawiał: że Nie ma przypadków, są tylko znaki.
Skoro tak, to rozszyfrujmy niektóre z nich - docierające z Ministerstwa Edukacji Narodowej.
ZNAK 1 - wyjściowa jakość Zasobów Kapitału Ludzkiego MEN
W czasie szkoleń, które prowadzę od szeregu lat na temat subwencji oświatowej i racjonalizacji wydatków na oświatę udowadniam między innymi,
że dobrym interesem dla samorządów jest dawanie nauczycielom godziny ponadwymiarowe zamiast zatrudniania nowego dodatkowego nauczyciela.
W czasie jednego z pierwszych szkoleń a było to w roku 2006 lub 2007 w Katowicach jedna z uczestniczek szkolenia wstaje i pyta:
proszę pana, jak w końcu z tym jest: pan mówi, że dawanie godzin ponadwymiarowych jest dobrym interesem dla samorządów
a w czasie spotkania z pracownikiem MEN, w którym uczestniczyłam pracownik ten zalecał niedawanie godzin ponadwymiarowych,
ponieważ wg niego w subwencji oświatowej nie ma na ten cel środków. Wtedy całkowicie opadły mi ręce.
Jak może pracownik Ministerstwa Edukacji Narodowej opowiadać takie bzdury samorządom narażając je na bezzasadne wydatki?
Po szkoleniu w Katowicach starałem się pytać uczestników szkoleń w innych miastach czy spotkali się kiedyś z podobną opinią pracowników MEN?
Odpowiedź twierdząca wystąpiła w województwie mazowieckim i warmińsko-mazurskim.
ZNAK 2 - dobra mina do złej gry
W początku roku 2011 Ośrodek Rozwoju Edukacji (instytucja nadzorowana przez MEN) ogłosił nabór ekspertów w ramach projektu
Doskonalenie strategii zarządzania oświatą na poziomie regionalnym i lokalnym.
Ponieważ coś niecoś się znam na zarządzaniu finansami oświatowymi, więc zgłosiłem swoją osobę,
myślałem, że tym sposobem wpłynę najszybciej i najskuteczniej na poprawę jakości stanowionego prawa oraz zarządzania finansami oświatowymi w samorządach.
W dniu 28 marca 2011 r. odbyło się spotkanie w ORE osób zakwalifikowanych, jako ekspertów.
Każdy ekspert musiał zjawić się w Warszawie na własny koszt.
Drogi czytelniku - jak sądzisz, ile osób ORE zgoniło do Warszawy, jako ekspertów na ich własny koszt?
Pomyślisz 5, 10 góra pewnie 20. Mylisz się i to bardzo.
Do Warszawy ORE zgoniło 110 osób z całego kraju: od podkarpackiego po zachodniopomorskie, od warmińsko-mazurskiego po dolnośląskie.
Drogi czytelniku czy wyobrażasz sobie współpracę 110 ekspertów?
Zapewne i ORE takiej współpracy sobie nie wyobrażało, więc musiało wyciąć w jakiś sposób znaczną
część wcześniej zakwalifikowanych ekspertów - dobierając sobie właściwych ekspertów.
Jakie kryteria zastosowało ORE aby ograniczyć liczbę ekspertów? Ktoś może pomyśleć,
że odbywała się jakaś rozmowa kwalifikacyjna, rozwiązywanie testów: sprawdzanie znajomości prawa lub też wiedzy/osiągnięć/opracowań w wymaganym zakresie.
Nie, nic z tych rzeczy - odbyło się to w zupełnie oryginalny/niespotykany sposób.
Po zakończonym spotkaniu rozmawiałem z kilkoma jego uczestnikami i pytałem ich - czy zauważyli to, co zauważyłem ja.
Potwierdzili, że to usłyszeli i ich to bardzo zdziwiło oraz przeraziło.
Czytelniku odpowiedz sobie teraz sam na pytanie: Czy ORE/MEN poszukiwało ekspertów - znawców tematu?
Kogo w rzeczywistości i po co poszukiwało ORE?
W czasie pisania tego tekstu postanowiłem zapoznać się pokrótce z dotychczasowymi osiągnięciami ORE w zakresie omawianego projektu.
Uwagę moją zwróciło zamieszczone tam opracowanie Analiza średnich wynagrodzeń nauczycieli w latach 2009 i 2010 (wypłaty jednorazowych dodatków uzupełniających przez samorządy) autorstwa Grzegorza POCHOPIEŃ.
Pan Grzegorz POCHOPIEŃ nie był osobą zakwalifikowaną, jako ekspert ORE
(można to sprawdzić >>
tutaj),
jednak nie wiedzieć czemu to właśnie on przygotował obszerne obracowanie dla ORE.
Co się stało z ekspertami ORE? Ilu ich pozostało?
Wróćmy jednak do w/w opracowania. Pierwsza uwaga: czego się pan Grzegorz POCHOPIEŃ wstydzi/wstydził nie podając w swoim opracowaniu swojego miejsca pracy?
Opracowanie, o którym mowa wyżej zostało zamieszczone na stronie ORE dnia 20 listopada 2012 r.
W tym czasie pan Grzegorz POCHOPIEŃ pełnił i nadal pełni funkcję dyrektora Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym MEN.
Czyżby się pan POCHOPIEŃ wstydzi tego, że pracuje w MEN? A może są inne powody?
Przejdzmy do wniosków sformułowanych na stronie 156 opracowania pana POCHOPIEŃ. W punkcie 6 pisze on:
Kluczem do wypłacania wymaganych prawem minimalnych średnich wynagrodzeń jest odpowiedni monitoring i kształtowanie dodatków motywacyjnych.
a w punkcie 2 Województwa północno-zachodniej Polski oraz mazowieckie przeznaczają na
wynagrodzenia nauczycieli wyższe środki niż województwa Polski południowowschodniej. Skoro dodatek motywacyjny jest kluczem do osiągania średnich wynagrodzeń oraz fakt,
że północno-zachodnia część polski ma mniejszy problem z jdu należy domniemywać - przyjmijmy roboczo,
że w północno-zachodniej części Polski nauczyciele dostają wyższe dodatki motywacyjne niż w południowo-wschodniej jej części.
Żeby sprawa była jasna, osobiście dla mnie takie założenie jest pozbawione elementarnej logiki ale tak to jakoś ma wynikać z wniosków w/w opracowania.
Dodatek motywacyjny powinien pełnić funcję motywacyjną. Czy ktoś ma w tej sprawie jakieś wątpliwości?
Dodatek motywacyjny powinien motywować do lepszej pracy, która powinna mieć przełożenie na lepsze wyniki młodzieży w nauczaniu.
Zobaczmy czy "założenie" wyższego dodatku motywacyjnego dla nauczycieli w północno-zachodniej części Polski niż w części południowo-wschodniej ma takie przełożenie?
Proszę spojrzeć na wyniki młodzieży ze sprawdzianu po szóstej klasie i wyniki z egzaminu gimnazjalnego zaprezentowane w
tabeli.
Najgorsze wyniki, i to systematycznie pogarszające się z roku na rok osiąga północno-zachodnia część Polski a najlepsze część południowo-wschodnia.
Pytam zatem gdzie jest czynnik motywacyjny dodatku motywacyjnego?
A może chodzi o to, aby tak samo zmotywować nauczycieli części południowo-wschodniej Polski
aby wyniki ich młodzieży były takie jak w części północno-zachodniej?
Sami Państwo widzicię, że taka logika sprowadziła nas na manowce.
Rozważmy w takim razie inny wariant: który mówi, że nieprawdą jest jakoby wyższe średnie wynagrodzenia nauczycieli
północno-zachodniej części Polski wynikały z wyższych dodatków motywacyjnych. A z czego mogą wynikać?
Nieważne z czego, ważne że z czego innego, no np. z większej średniej liczby godziny ponadwymiarowych na etat!
Dyrektor Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym MEN,
swym wnioskiem w punkcie 6 - mówi, że kluczem do osiągania średnich wynagrodzeń nauczycieli
samorządów południowo-wschodniej części Polski ma być kształtowanie dodatków motywacyjnych.
Jakie kształtowanie? Ano takie, że w ich przypadku powinien on wzrosnąć.
No dobrze, ale dlaczego niby ma on wzrosnąć skoro w południowo-wschodniej części Polski osiągane
są bardzo dobre wyniki przez młodzież z egzaminów zewnętrzych?
Te wyniki mają być jeszcze lepsze? Co w takim razie z wynikami młodzieży z części północno-zachodniej?
Czy dyrektor Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym MEN ma jakiś pomysł w tej sprawie?
Zwiększanie dodatków motywacyjnych tylko po to, aby osiągnąć średnie wynagrodzenie to zwykła rozrzutność i niegospodarność, do której namawia w/w pracownik MEN!
ZNAK 3 - ignorancja w całej krasie
Wiosną 2012 r. prowadziłem krótką prelekcję dla pewnej grupy samorządowców - wójtów i burmistrzów.
W spotkaniu tym uczestniczył również Sekretarz Stanu w MEN oraz pracownik merytoryczny MEN - prawdopodobnie z tytułem naukowym doktora.
Moje wystąpienie było pierwszym wystąpieniem na tym spotkaniu.
Celem mojego wystąpienia było zwrócenie uwagi samorządowców - w obecności wysokich przedstawicieli MEN - na jakości stanowionego prawa
oraz zaniżenie subwencji oświatowej na 2012 r.
Organizator spotkania - w czasie mojego wystąpienia - wielokrotnie zabierał mi głos.
Za każdym razem obiecałem mu poprawę, ale swoje dalej robiłem. Zanim zabrano mi całkowicie głos
w pewnym momencie zdenerwowany moim wystąpieniem "merytoryczny" pracownik MEN - wstał i oznajmił:
"nie rób pan ludziom wody z mózgu, w subwencji oświatowej nie ma środków na wydatki rzeczowe".
Wtedy odpowiedziałem "merytorycznemu" pracownikowi MEN,
że nie zna podstawowego prawa wydanego przez swojego pracodawcę, czyli ministra ds. oświaty.
To była żenująca, powalająca z nóg uwaga "merytorycznego" pracownika MEN!
Swą wypowiedzią, swą uwagą pracownik MEN skompromitował nie tylko siebie, ale całe Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Zrobił to w obecności Sekretarza Stanu MEN. Co na to Sekretarz Stanu - ktoś zapyta?
Odpowiadam, NIC - KOMPLETNIE NIC.
ZNAK 4 - art. 30a ust. 2 ustawy KN największym bublem prawnym III Rzeczpospolitej
Pod kierownictwem nauczycieli matematyki czyli pani Katarzyny HALL i Krystyny SZUMILAS w MEN został opracowany art. 30a ustawy Karta Nauczyciela,
który głównie poprzez matematyczny zapis art. 30a ust. 2 jest największym bublem prawnym III RP,
bo w świetle obowiązującego prawa kwota różnicy określona w nim nie może być mniejsza od ZERA.
A skoro tak, to nie może w żadnej JST wystąpić problem JDU.
Wydane przez ministra ds. oświaty rozporządzenie do art. 30a jest niezgodne z art. 30a,
bo między innymi kwota różnicy określona we wzorze sprawozdania stanowiącym załącznik nr 2 do rozporządzenia jest niezgodna z art. 30a ust. 2 ustawy KN!
Tak w art. 30a KN, jak również w wydanym do niego rozporządzeniu roi się od różnego rodzaju bzdur/absurdów/nonsensów!
Więcej o tym problemie
tutaj a jeszcze więcej
tutaj.
ZNAK 5 - rozporządzenie o podziale subwencji oświatowej z rezerwy budżetowej na rok 2012 jest niegodne z art. 28 ust. 5 i 6 ustawy o dochodach JST
Dnia 16 listopada 2012 r. minister ds. oświaty - pani Krystyna SZUMILAS z wykształcenia nauczyciel matematyki - wydał kolejnego bubla prawnego.
Wydany bubel prawny - rozporządzenie jest niezgodne z art 28 ust. 5 i 6 ustawy o dochodach JST.
Wiecej na ten temat
tutaj.
PODSUMOWANIE
Mogłbym przedstawić więcej znaków docierających z MEN (i MF) ale poprzestaję na powyższych.
Niech każdy z czytelników wyciągnie sobie sam wnioski, co się dzieje z Zasobami Kapitału Ludzkiego MEN, i do czego, to prowadzi.