Rewolucyjne zmiany - specjalistki d/s walki z wiatrakami
- w subwencjonowaniu oświaty zostały przesunięte na co najmniej 2019 rok.
MEN objaśnia tą - swą decyzję wieloma niewiadomymi, w tym liczebnością oddziałów w trakcie zmian (nazywanych "Dobrą Zmianą") systemu oświaty,
kiedy prawdopodobnie te rewolucyjne zmiany zostały zablokowane przez korporacje samorządowe.
Jeżeli MEN uważa, że jest wiele niewiadomych, które uniemożliwiają mu wprowadzenie rewolucji w subwencjonowaniu oświaty,
to dlaczego ta zmiana była forsowana od początku tego roku, w tym poprzez szkolenia
ORE w Sulejówku
na ten temat, a prowadzone przez wysokich przedstawicieli MEN,
a kolejne jest zaplanowane na dzień
21/22 czerwca br.?
Czyżby wysocy przedstawiciele MEN nie mieli już co robić, i muszą się zajmować prowadzeniem szkoleń na temat prawa, które może nie ujrzeć światła dziennego?
Czy ci wysocy przedstawiciele MEN zostali urlopowani w MEN na okres prowadzenia ww. szkoleń w ORE?
Kto te szkolenia prowadził ze strony MEN? kliknij np.
tutaj,
a wszystkiego się dowiesz.
Pomimo tego, że MEN tymczasowo powstrzymało się od rewolucyjnych zmian w subwencjonowaniu oświaty,
to jednak nie odpuszcza dalszego nie naprawiania, a psucia przepisów o dotowaniu oświaty przez samorządy.
Wprowadzone zmiany w dotowaniu oświaty przez samorządy, a nazywane przez MEN zmianami
uszczegółowiającymi / doprecyzowującymi w ramach projektu "Dobrej Zmiany"
- obowiązujące od 1 stycznia 2017 roku, są wyjątkowo nieczytelne, zagmatwane, bełkotliwe, nieprofesjonalne i prowadzą do szeregu absurdów.
Tym razem - czyli kolejną propozycją MEN, jest doprecyzowanie przepisów o dotowaniu oświaty przez samorządy, poprzez usunięcie
pojęcia rodzaju szkoły z przepisów, o których mowa w art. 78a do 90 ustawy o systemie oświaty.
Takie zamiary / plany MEN, świadczą o tym, że kompletnie nie rozumie ono rzeczywistości, w tym swojego algorytmu podziału subwencji oświatowej,
ale chce ją moderować.
Likwidacja pojęcia rodzaj szkoły w przepisach o dotowaniu oświaty przez samorządy, doprowadzi w konsekwencji do tego,
że niektóre szkoły publiczne prowadzone przez podmioty inne niż samorząd będą musiały być dotowane zbyt wysokimi kwotami, a inne zbyt niskimi.
Wysoce kosztowne szkoły danego rodzaju w ramach danego typu będą deficytowe, a szkoły niskokosztowe (innego rodzaju w ramach tego samego typu) wysoce rentowne.
O to MEN, w tym wszystkim chodzi? - aby nadal wzmacniać przede wszystkim kształcenie:
marketingowców, zarządców, sprzedawców, domokrążców, politruków i innych tam socjologów,
zamiast: mechaników, elektryków, rolników, geologów, hydraulików, itp?